Każdy kto mnie obserwuje, z pewnością wie, że nie jem ani nabiału, ani glutenu. Z łatwością można to zauważyć po zdjęciach posiłków, które wrzucam na social media. Wiąże się to z wieloma pytania z Waszej strony, dlaczego właściwie nie spożywam takich produktów.
Pewnie większość z Was to wie, ale może jest tu ktoś nowy, kto tego jeszcze nie doczytał. Mam spore problemy ze swoim układem pokarmowym. Bardzo często miewam bóle brzucha czy wzdęcia. Badałam się wzdłuż i wszerz i badania nie dały żadnych jednoznacznych wyników. Generalnie jestem zdrowa, po prostu moje jelita nie funkcjonują tak jak powinny. Co pewnie związane jest w dużej mierze z faktem, że za dziecka bardzo dużo chorowałam i przyjmowałam spore ilości antybiotyków. Wtedy jeszcze nie mówiło się tak o probiotykach, więc moi rodzice nie byli jakoś tego wszystkiego świadomi. A efekty tych wielu kuracji antybiotykami wyszły po czasie.
Bardzo dużo dała mi zmiana diety i probiotyki. Wprowadziłam kilka zmian, które korzystnie na mnie wpłynęły. Pisałam o nich tutaj. Jedną z nich jest właśnie eliminacja glutenu i nabiału. A o suplementacji możecie przeczytać tutaj.
Absolutnie nie uważam, że te grupy pokarmowe są złe! Jeżeli tylko możecie je spożywać, uważam, że są dobrym wyborem do urozmaicania swojej diety. Sama uwielbiam twarogi, serki wiejskie czy bułki ;) Niemniej jednak zrezygnowałam z tego z powodu kilku nieprzyjemnych objawów. Produkty te nasilały moje bóle brzucha, wzdęcia czy uczucie ciężkości po posiłku. Dodatkowo nabiał sprzyjał powstawaniu większej ilości niedoskonałości cery.
To nie jest tak, że te dolegliwości zniknęły całkowicie. Nadal miewam takie problemy. Jednak naprawdę jest dużo lepiej. Wzdęcia są mniejsze, a bólów brzucha niemalże nie doświadczam. Dla mnie każda drobna pozytywna zmiana w tej kwestii jest powodem do radości. Dlatego właśnie nie spożywam glutenu i nabiału. Dzięki temu po prostu czuję się lepiej.
Oczywiście zdarza mi się zjeść coś, co te składniki zawiera, ale jest to stosunkowo rzadko. Jeżeli raz kiedyś sobie na nie pozwolę to nic mi nie jest. Jednak kiedyś tego typu produkty stanowiły niemalże podstawę mojej diety. Chociaż ser żółty jako jedyny mam niemalże zawsze w lodówce :D
Dieta bezglutenowa w ostatnim czasie jest dość popularna ;) Przez wiele osób krytykowana, że chce się być modnym to się ją stosuje. Osobiście za żadną modą nie poszłam, a jedynie za dobrym samopoczuciem. To, że nie spożywam glutenu, nie znaczy, że hejtuję go na prawo i ledwo. Naprawdę uważam, że nie jest to nic złego. O ile nie macie z tym problemu, jedzcie śmiało. Wiele osób uważa, że super na tym schudnie. To nie jest dieta odchudzająca! Owszem, ktoś, kto do tej pory normalnie jadł wszystko i nagle wyeliminuje gluten, schudnie. Jednak nie będzie spowodowane to akurat rezygnacją z tego składnika, a po prostu większość osób zaczyna wówczas jeść mniej, bo nie wie czym zastąpić makaron czy biały chleb. Pamiętajcie o tym, że nie jest to sposób na zrzucanie kilogramów. Taka dieta sprzyja osobom, które mają problemy z układem pokarmowym, ponieważ w większości przypadków redukuje dolegliwości trawienne.
Jeżeli zaś chodzi o nabiał, nieraz do mnie piszecie, że wydaje Wam się, iż źle się po nim czujecie albo macie problem ze wzdęciami i podejrzewacie, że winowajcą jest właśnie nabiał, ale nie wiecie jak z niego zrezygnować, nawet na miesiąc, bo to przecież takie dobre źródło białka. Sama kiedyś tak myślałam, bo serki wiejskie czy twarogi stanowiły bardzo duży procent białka w mojej codziennej diecie. Jednak teraz nie jem takich produktów, a nie mam problemów z odpowiednią ilością tego makroskładnika na co dzień. Wierzcie mi, że istnieją naprawdę dużo bardziej wartościowe jego źródła. Obecnie podstawą mojej diety, jeżeli chodzi o białko są ryby, mięso, jajka i odżywka białkowa. Zatem jeżeli podejrzewacie, że możecie źle się czuć po mleku czy innych jego przetworach, spróbujcie na miesiąc z nich zrezygnować. Zobaczycie jak będziecie się czuli. Po tym czasie możecie wrócić do jego jedzenia i zobaczyć czy dolegliwości powrócą.