Ostatnio rzadko bywam na blogu. Spowodowane to jest nadal tym samym - pracą. Pracuję po 10-15h, więc gdy mam wolne to albo odpoczywam albo nadrabiam spotkania z przyjaciółmi. Znacznie bardziej bywam aktywna na facebooku czy instagramie. Ale został mi jeszcze tylko tydzień pracy, więc w końcu porządnie wypocznę, bo ostatnio ciągle chodzę zmęczona. Jeszcze przed rozpoczęciem studiów trochę się polenię i obiecuję, że postaram się pisać częściej. Ale mam dla Was dzisiaj coś, co jest dla mnie szybkie i zdążę dodać i coś, co wiem, że lubicie, czyli pomysły na lunchbox'y ;) Nic się nie zmieniło. To nadal szybkie i proste posiłki, bo mój czas jest ograniczony. I tak, kocham wafle ryżowe i serki wiejskie ;) To coś, co nie wymaga przygotowywania, więc sprawdza mi się idealnie ze względu na mało czasu na gotowanie.

1. Kasza perłowa, panga, pomidor 2. Kanapka z chleba żytniego z tuńczykiem 3. Naleśnik owsiany z odżywką białkową 4. Wafle ryżowe, serek wiejski

1. Kasza gryczana, panga 2. Kasza kuskus, twaróg na słodko, nerkowce 3. Wafle ryżowe, serek wiejski

1. Kasza jaglana, gotowany kurczak, pomidor, buraczki 2. Placki jaglane z odżywką białkową 3. Wafle ryżowe, serek wiejski

1. Kasza perłowa, mintaj, pomidorki 2. Sałatka z kurczakiem 3. Kasza kuskus z twarogiem na słodko 4. Wafle ryżowe, serek wiejski

1. Kasza perłowa, mintaj, pomidorki 2. Omlet ze słonecznikiem, kasza kuskus 3. Wafle ryżowe, serek wiejski

1. Ryż jaśminowy, mięso mielone z indyka, sos pomidorowy 2. Makaron kukurydziany z twarogiem na słodko

1. Ryż jaśminowy, pierś z kurczaka, pomidorki 2. Kasza kuskus z twarożkiem ze stewią i prażonym słonecznikiem

1. Kasza kuskus, pierś z kurczaka 2. Omlet owsiany z cynamonem 3. Chleb żytni, twaróg półtłusty, prażony słonecznik

 

Lubię swoją pracę, ale bywa niekiedy męcząca, gdy spędzam w niej parę dni z rzędu po 10-12h. Dlatego odliczałam dni do urlopu. Wspominałam o tym, że wyjeżdżam na tydzień i dostałam od Was kilka wiadomości z prośbą, aby pojawił się post o tym jak będą wyglądały moje treningi i dieta na urlopie. Zatem proszę bardzo i zapraszam do czytania. 

Zacznijmy od tego, gdzie w ogóle mnie wywiało. Spędziłam tydzień nad jeziorem w lesie. Totalna cisza, spokój i pełen relaks. Mało ludzi, domek najbliżej jeziora. Żyć, nie umierać. Nasz domek był na szczęście bardzo cywilizowany: w pełni wyposażona kuchnia, ładna i zadbana łazienka, wnętrze bardzo przytulne. Do innego bym nie pojechała, bo jestem bardzo wygodną osobą ;)

Jeżeli chodzi o treningi, pytaliście czy w ogóle jakieś będą. Oczywiście, że były. Lubię być aktywna i w taki sposób również się relaksuję. Był to tydzień bez treningu siłowego z oczywistych powodów: nie targałam się na urlop z hantlami, a nie było tam normalnej siłowni. Moje ćwiczenia opierały się na pływaniu, kajakach i korzystaniu z siłowni outdoor. Na typowy trening, podczas którego liczyłam czas spędzony na nim, poświęcałam 30-60min dziennie. A poza tym i tak co chwilę byłam w jeziorze, na tej siłowni czy grałam w mini golfa. Więc starałam się być aktywna, ale było to jednak coś lżejszego.

Co z dietą? Jestem na lekkiej redukcji, więc nie ma zmiłuj. Wzięłam wagę i twardo liczyłam makro na wyjeździe. Zanim ktoś powie, że to przesada i powinnam się na urlopie zrelaksować, nie bawić w to wszystko i móc pozwolić sobie na cheat'y, nie czułam takiej potrzeby. Dla mnie liczenie kcal i makro nie jest w żaden sposób problematyczne i zajmuje chwilę. Nie przeszkodziło mi to się zrelaksować. Jeżeli miałabym ochotę na coś mniej zdrowego, zjadłabym to. Nie jestem jakoś obsesyjnie przywiązana do swojej redukcji, ale nie miałam ochoty. Odzwyczaiłam się od cheat'ów, a zmuszać się do zjedzenia pizzy czy ciasta przecież nie będę ;) Poniżej znajdziecie kilka przykładowych posiłków, które jadłam. Wszystko było przepyszne, więc po co mi grzeszyć, jedząc coś innego? :D

1: makaron kukurydziany z jajkiem, grillowana pierś z kurczaka, migdały, warzywa 2: twarogowe placuszki owsiane ze śliwką 3: ziemniaki, grillowana pierś z kurczaka, warzywa 4: makaron kukurydziany, łosoś, pomidory 5: jajecznica, grzanka z chleba żytniego, pomidory 6: kasza kuskus, grillowany schab, pomidory

Urlop minął mi wspaniale i niesamowicie się zrelaksowałam. Zdecydowanie potrzebowałam takiego oderwania się od rzeczywistości i totalnego braku obowiązków. Poza pływaniem, kajakami czy ćwiczeniem na siłowni outdoor spędzałam również czas na opalaniu, czytaniu książek, zabawie z siostrą, wygłupach czy totalnym nicnierobieniu. Niestety czas wrócić do pracy. Zostały mi 3 tygodnie do jej zakończenia, potem niecałe 2 tygodnie lenistwa i wyjazd do Poznania :)

Jakiś czas temu dostałam do przetestowania SOTI Natural, czyli zieloną herbatę w butelce. Przyznaję, że nie spotkałam się z czymś takim wcześniej. Oczywiście mam na myśli prawdziwą herbatę, a nie jakieś słodzone napoje o jej smaku ;) Nie ukrywam, że byłam do tego nieco sceptycznie nastawiona, bo nie znałam tego produktu wcześniej i myślałam, że w środku na bank jest jakiś cukier czy inne słodzidła. Jednak okazało się, że w składzie znajduje się tylko i wyłącznie zielona herbata Gyokuro. Zero cukru, zero chemicznych koncentratów, zero słodzików, zero stewii. Czyste liście herbaty i nic poza tym. 
Jak smakuje? Jak zielona herbata ;) Jest gorzkawa, więc o ile nie lubicie tego smaku, nie będzie Wam smakować. Ja uwielbiam zieloną herbatę, więc piłam ją z ogromnym smakiem. Taki napój w butelce jest bardzo poręczny, bo nie trzeba sobie parzyć niczego w domu i czekać aż wystygnie ;) Schłodzony był idealny na te upały. Świetnie gasił pragnienie. 

Co mówi nam producent o swoim produkcie?

• oczyszcza organizm z toksyn dzięki antyoksydantom
• gasi pragnienie
• pomaga spalać kalorie dzięki naturalnych katechinom
• zapobiega rozwojowi niektórych chorób
• poprawia stan włosów, cery i paznokci
• spowalnia procesy starzenia dzięki przeciwutleniaczom
• zwiększa zdolność koncentracji dzięki L-Teaninie

Nie są to kłamstwa i wymysł producenta, bo takie są po prostu właściwości zielonej herbaty. 
Uważam, że to fajny pomysł zapakować tak herbatę w butelkę. Tym bardziej, że mnie bardzo smakuje. Choć w sklepie nigdy jej nie widziałam. A szkoda, bo pewnie nieraz bym się na nią skusiła, będąc gdzieś na mieście. 

Mieliście styczność z tym produktem? Widzieliście go gdzieś w sklepach stacjonarnych? :)

A wydaje mi się jakbym przed chwilą robiła ulubieńców czerwca, a tu już lipca trzeba ;) Czas zdecydowanie za szybko leci. Za troszkę ponad miesiąc czeka mnie już przeprowadzka do Poznania i nowe życie ;) Jeżeli ktoś jest z tych rejonów i chciałby się kiedyś spotkać czy umówić na trening, piszcie śmiało :)


Trening: Split

W połowie lipca rozpoczęłam lekką redukcję i nowy plan treningowy. Tym razem wybrałam split i zakochałam się! Choć w ogóle jestem fanką ciężarów, to jednak split bardziej przypadł mi do gustu. Pisałam o nim tutaj, a ułożony został przez Setterkę.


Posiłek: Pizza

Tak świętowałam dostanie się na wymarzone studia ;) Kocham pizzę i jeszcze przed redukcją sobie na nią pozwoliłam. Pyszności!


Produkt spożywczy: Białko o smaku czekoladowego ciastka

Na początku licząc makro, nie korzystałam z odżywki białkowej, ale potem stwierdziłam, że chcę jakieś urozmaicenie w diecie i dobijaniu odpowiedniej ilości białka. Na dodatek przepyszne urozmaicenie i smaku czekoladowego ciastka! Nie korzystam z niej codziennie, ale jest fajnym dodatkiem. 


Film: Wiek Adaline

Blake Lively poznałam dzięki serialowi Gossip Girl, który swoją drogą szalenie kocham. Uwielbiam ją i uważam za świetną aktorkę, więc musiałam obejrzeć ten film. Według mnie film jest świetny. Spokojny, ale ma w sobie to coś. Główna bohaterka po wypadku przestaje się starzeć i co ileś lat musi zmieniać miejsce zamieszkania. Jest przez to dość samotna, bo musi opuszczać bliskich, a najlepiej w ogóle nie przywiązywać się do nikogo. Jeżeli nie widzieliście, to naprawdę polecam. 


Serial: Hit the Floor
 

Miałam w lipcu tydzień wolnego, więc mogłam sobie pozwolić na trochę leniuchowania. Szukałam jakiegoś serialu związanego ze sportem czy tańcem. Jeżeli znacie jakieś godne uwagi, to podajcie tytuły w komentarzach. Znalazłam Hit the Floor i po pierwszym odcinku jakoś się wciągnęłam. Nie jest to nic szczególnie ambitnego, ale spodobało mi się. Dobra, przyznaję, podziwianie męskich umięśnionych ciał oraz świetnych figur tancerek odegrało tu swoją rolę. Na początku myślałam, że będzie to serial o typowych cheerleaderkach, ale szybko okazało się, że są to raczej tancerki. A że tancerki w LA, to na występach ubrane są skąpo, a taniec jest stosunkowo odważny ;) Niemniej jednak podobają mi się układy. Jeżeli szukacie czegoś lekkiego i lubicie popatrzeć na fajną choreografię (i fajne ciała!) to polecam ;)


Kosmetyki: Krem do twarzy Rival de Loop Hydro & suchy szampon Batiste
 
Ostatnio używałam świetnego kremu do twarzy Bielendy, ale po zużyciu dwóch słoiczków chciałam wypróbować czegoś nowego. Ten poleciła mi Maggie. Jest naprawdę dobry! Lekki, z małym filtrem, dobrze nawilża i kosztuje grosze. Idealny na lato. 
Wcześniej używałam innego suchego szamponu, ale te Batiste są tak chwalone, że musiałam przetestować i teraz wiem, że innego już nie kupię. Jest świetny i bosko pachnie. Nie używam tego typu produktów za często, ale nieraz naprawdę ratują sytuację. 


Wydarzenie: Woodstock
Zawsze byłam jakoś negatywnie nastawiona do tego festiwalu. Niech nikt się nie obrazi, ale wyobrażałam tam sobie samych dziwnych ludzi w dredach i narkomanów. Może dlatego, że moja rodzina ma takie zdanie i się utrwaliło. Jednak w tym roku ze względu na koncert mojego ukochanego zespołu Within Temptation nie mogło mnie tam zabraknąć. I nie żałuję! Na dodatek tak mi się spodobało, że na pewno będę tam w przyszłym roku. Koncert WT i Comy był świetny. Nadal jestem zachwycona. Atmosfera na Woodstocku jest wspaniała. Ludzie są weseli, pozytywnie nastawieni i po prostu świetnie się bawią. A satysfakcja ze spełnienia jednego z moich ogromnych marzeń, czyli zobaczenie WT na żywo - ogromna! 


Posty - na moim blogu

1. Mój przykładowy jadłospis #1 - 1800 kcal 
2. Nowy trening: Split 
3. Lunchbox do pracy #3 

A jacy są Wasi ulubieńcy lipca? :)

Kolejny miesiąc za nami. Dla mnie był to intensywny miesiąc w pracy ;) Ale jeszcze tydzień i jadę na urlop nad jezioro! Totalny relaks i błogie lenistwo ;)

Na początku lipca kończyłam jeszcze FBW nr 3, a potem tradycyjnie miałam tydzień restu. Taki tydzień odpoczynku po skończonym planie jest dla mnie idealny. Potem mam dwa razy więcej siły na nowe wyzwania. 

W połowie lipca właśnie przyszedł czas na takie nowe wyzwanie, a mianowicie nowy trening siłowy split, o którym pisałam tutaj oraz lekka redukcja - klik. Zarówno za opracowanie treningu jak i diety jest odpowiedzialna Setterka. Bez obaw oddałam się pod jej skrzydła ;)

Muszę przyznać, że trening niesamowicie mi się podoba. Choć FBW również lubię, to myślę, że w splicie zakochałam się troszkę mocniej. 

Jako cardio najczęściej wybierałam skakankę, bo jakoś nie zawsze mogłam się zmotywować do biegania, ale postaram się to naprawić w sierpniu. W poniedziałek wyjeżdżam na urlop i będzie to tydzień bez ciężarów. Postawię wówczas na cardio i poza oczywiście mnóstwem pływania, nie obędzie się bez biegania. Bo jak nie pobiegać nad jeziorem w tak pięknym otoczeniu przyrody? Nie da się :D

W sierpniu nadal będzie gościł u mnie ten trening split, jednak teraz będę trenować 6x w tygodniu. Zwiększam ilość cardio do trzech na tydzień i obcinam 25g węgli, ponieważ centymetry jakoś na razie za bardzo nie chcą współpracować ;)

Mogę powiedzieć, że to był bardzo dobry miesiąc pod względem treningów. A jak u Was? :)