Dziś upływa termin kolejnych dwóch tygodni wyzwania szpagatowego. Niestety szpagatu nadal nie potrafię zrobić. Postanowiłam zatem nie zdawać relacji z przebiegu tego wyzwania na blogu, ponieważ uważam za bezsensowne pisanie ciągle, że przedłużam czas o kolejne tygodnie. Dam znać dopiero, gdy będę robiła już szpagat. Może potrwa to jeszcze kilka tygodni, miesięcy, może rok. Jednak to mnie nie odstrasza. Postanowiłam również, że nie będę tego traktowała jako wyzwanie, bo wówczas jako osoba niecierpliwa, denerwuję się, że mi się nie udaje. Podczas tego miesiąca moja gibkość znacznie się poprawiła. Będę się rozciągać nadal, ale nie specjalnie dla szpagatu, a dlatego, iż uważam, że dobry poziom gibkości jest bardzo ważny. Dzięki czemu wcześniej czy później w końcu ten szpagat zrobię ;) A jak Wam idzie? Doradźcie mi również z jaką częstotliwością najlepiej się rozciągać? Codziennie? A może warto robić jakie dni przerwy, aby ścięgna i mięśnie miała czas na odpoczynek i regenerację?
Kiedyś ktoś mi powiedział, że bez jasno określonego celu, nic się nie osiągnie. I chyba coś w tym jest. Piszesz, że będziesz się rozciągać nadal, ale nie specjalne dla szpagatu. Nie wiem, czy to dobry pomysł, ale zrobisz jak uważasz :)
Moim celem jest ogólnie lepsza gibkość, a w tym po prostu jest szpagat :) Chce również wrócić do poziomu rozciągnięcia, który miałam parę lat temu, gdy zafascynowana byłam przez jakiś czas gimnastyką artystyczną ;) Potem niestety zrezygnowałam z tego na parę lat i teraz wszystko zaczynam od początku.
więc należy się przyłożyć troszkę bardziej do rozciągania, kiedyś omijałam ten etap, był to ogromny błąd, ponieważ trzeba rozciągnąć mięśnie po treningu
Może i ja bym podjęła się takiego wyzwania ? :) Zawsze marzyłam o tym, by potrafić zrobić szpagat, jednak do tej pory nie robiłam nic w tym kierunku.. ;P
Rozciągam się co 2 dzień- ścięgna/mięśnie muszą się regenerować- przynajmniej moje muszą:-) jak nie odpocznę czuję, że bolą i zniechęcam się, albo ćwiczenia są mniej efektywne. Czas: przeznaczam 15-20minut. Rozciąganie jest dość trudnym i żmudnym procesem. Ja ciągle traktuje to jako wyzwanie i ty też powinnaś, ale takie luźne wyzwanie- jak się rozciągnę to się rozciągnę :D tego procesu nie da się przyspieszyć (nie mamy maszyny Żan Kloda Wan Dama :P ) Nie wyznaczaj sobie dat- niech rozciąganie będzie celem samym w sobie i nie zniechęcaj się.
Również moje bolą gdy nie odpocznę i wówczas aż nie chce się dalej rozciągać. Miałam na myśli, że nie traktuję samego szpagatu jako wyzwanie, ale cały etap rozciągania jak najbardziej, jednak również jako takie luźne ;) Dokładnie jak napisałaś, doszłam do wniosku, że rozciąganie powinno być celem samym w sobie i dlatego zmieniłam troszkę moje podejście :)
no to super :D i tak trzymaj, walka na szpagaty trwa? Muszę mieć z kim rywalizować :D inaczej znudzi mi się to:P no powiedz, że jesteś moją szpagatową rywalką, bo już nie ma nikogo innego co nie?:P
Powodzenia z rozciąganiem :) ! Myślę, że traktowanie szpagatu jako luźne wyzwanie jest ok. Ja zamierzam rozciągać się do skutku, co miesiąc będę sprawdzać efekty dla motywacji (o ile jakieś będą :D ). Podchodzę do tego jak do wyzwania, ale bez daty końcowej, szpagat sam wyznaczy sobie termin :). I dopisuje się do listy jako szpagatowa rywalka :P.
Myślałam o tym wyzwaniu, nawet zanotowałam je na komputerze... ale nie mogę sie do niego zebrać. Mam tak jak ty. Jestem niecierpliwa, a wiem także ze bardzo słabo jestem rozciągnięta. ;/ Mam problem przy siadzie prostym złapać za palce ;/ Więc boje się że u mnie byłoby to jeszcze dłuuuzej
Ciekawe wyzwanie - nie widziałam wcześniej. Ale chyba straciłabym motywację zanim zdążyłabym zobaczyć jakiekolwiek efekty. Dodaję bloga do obserwowanych i zapraszam do nas: http://dietaprzedslubem.blogspot.com/
eh...Nebeska...jak ci idzie szpagatowe wyzwanie? :-) nie jestem cierpliwa i te milimetry które niby się posuwają w dół wcale nie motywują :-) jak u ciebie?
ja też nie jestem cierpliwa, a posuwa się może o niewielką ilość milimetrów, chciałabym wszystko już i teraz ;) Ale co poradzić, trzeba czekać, nie narzucam sobie niczego, żeby bardziej się nie denerwować brakiem rezultatów, jak zrobię to zrobię ten szpagat, kiedyś na pewno ;)
nie ukrywam, że łatwe nie jest :) jednak mnie się zawsze marzył szpagat i dlatego próbuję, jednak nie narzucam sobie niczego, jak zrobię to zrobię :) im szybciej zaczniesz, tym szybciej Ci się uda ;)
Natalia, 21-letnia studentka. Pasjonatka jogi, marketingu, zdrowego odżywiania, rozwoju osobistego i książek. Ten blog jest miejscem, w którym chcę się z Tobą podzielić moimi pasjami i pokazać trochę swojego życia. Chcesz wiedzieć więcej? KLIK
25 komentarze
Najważniejsze by się rozciagać po każdych ćwiczeniach ;-)
OdpowiedzUsuńdokładnie :) grzechem jest odpuścić rozciąganie po treningu!
UsuńKiedyś ktoś mi powiedział, że bez jasno określonego celu, nic się nie osiągnie. I chyba coś w tym jest. Piszesz, że będziesz się rozciągać nadal, ale nie specjalne dla szpagatu. Nie wiem, czy to dobry pomysł, ale zrobisz jak uważasz :)
OdpowiedzUsuńMoim celem jest ogólnie lepsza gibkość, a w tym po prostu jest szpagat :) Chce również wrócić do poziomu rozciągnięcia, który miałam parę lat temu, gdy zafascynowana byłam przez jakiś czas gimnastyką artystyczną ;) Potem niestety zrezygnowałam z tego na parę lat i teraz wszystko zaczynam od początku.
UsuńKurcze ja średnio się rozciągam:( wiem że to niezbyt dobrze:( U nas na szczypta soli nowa notka:)Zapraszam serdecznie
OdpowiedzUsuńwięc należy się przyłożyć troszkę bardziej do rozciągania, kiedyś omijałam ten etap, był to ogromny błąd, ponieważ trzeba rozciągnąć mięśnie po treningu
UsuńMoże i ja bym podjęła się takiego wyzwania ? :)
OdpowiedzUsuńZawsze marzyłam o tym, by potrafić zrobić szpagat, jednak do tej pory nie robiłam nic w tym kierunku.. ;P
Więc pora się za to wziąć :D
UsuńMoim celem jest schudnąć po ciążach, cholera szpagat to chyba zrobię jedynie w myślach. Wytrwałości...pozdrawiam http://szczuplamamusia.blog.pl
OdpowiedzUsuńMyśl pozytywnie! Jeżeli się postarasz to na pewno w końcu Ci się uda!
UsuńRozciągam się co 2 dzień- ścięgna/mięśnie muszą się regenerować- przynajmniej moje muszą:-) jak nie odpocznę czuję, że bolą i zniechęcam się, albo ćwiczenia są mniej efektywne. Czas: przeznaczam 15-20minut.
OdpowiedzUsuńRozciąganie jest dość trudnym i żmudnym procesem.
Ja ciągle traktuje to jako wyzwanie i ty też powinnaś, ale takie luźne wyzwanie- jak się rozciągnę to się rozciągnę :D tego procesu nie da się przyspieszyć (nie mamy maszyny Żan Kloda Wan Dama :P )
Nie wyznaczaj sobie dat- niech rozciąganie będzie celem samym w sobie i nie zniechęcaj się.
Również moje bolą gdy nie odpocznę i wówczas aż nie chce się dalej rozciągać. Miałam na myśli, że nie traktuję samego szpagatu jako wyzwanie, ale cały etap rozciągania jak najbardziej, jednak również jako takie luźne ;) Dokładnie jak napisałaś, doszłam do wniosku, że rozciąganie powinno być celem samym w sobie i dlatego zmieniłam troszkę moje podejście :)
Usuńno to super :D i tak trzymaj, walka na szpagaty trwa? Muszę mieć z kim rywalizować :D inaczej znudzi mi się to:P no powiedz, że jesteś moją szpagatową rywalką, bo już nie ma nikogo innego co nie?:P
Usuńa pewnie, że trwa :D jesteśmy zatem szpagatowymi rywalkami :P
Usuńod razu lepiej się czuję :D
Usuń:*
Powodzenia z rozciąganiem :) ! Myślę, że traktowanie szpagatu jako luźne wyzwanie jest ok. Ja zamierzam rozciągać się do skutku, co miesiąc będę sprawdzać efekty dla motywacji (o ile jakieś będą :D ). Podchodzę do tego jak do wyzwania, ale bez daty końcowej, szpagat sam wyznaczy sobie termin :). I dopisuje się do listy jako szpagatowa rywalka :P.
OdpowiedzUsuńsuper! zobaczymy zatem kto wygra :D
UsuńZawsze chciałam dotknąć podłogi ;) Może czas najwyższy wrócić do porządnego rozciągania... Motywujesz! :)
OdpowiedzUsuńMyślałam o tym wyzwaniu, nawet zanotowałam je na komputerze... ale nie mogę sie do niego zebrać. Mam tak jak ty. Jestem niecierpliwa, a wiem także ze bardzo słabo jestem rozciągnięta. ;/ Mam problem przy siadzie prostym złapać za palce ;/ Więc boje się że u mnie byłoby to jeszcze dłuuuzej
OdpowiedzUsuńUważam, że warto podjąć się tego wyzwania mimo długiego oczekiwania :) Trzymam za Ciebie kciuki!
UsuńCiekawe wyzwanie - nie widziałam wcześniej. Ale chyba straciłabym motywację zanim zdążyłabym zobaczyć jakiekolwiek efekty. Dodaję bloga do obserwowanych i zapraszam do nas: http://dietaprzedslubem.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńeh...Nebeska...jak ci idzie szpagatowe wyzwanie? :-) nie jestem cierpliwa i te milimetry które niby się posuwają w dół wcale nie motywują :-) jak u ciebie?
OdpowiedzUsuńja też nie jestem cierpliwa, a posuwa się może o niewielką ilość milimetrów, chciałabym wszystko już i teraz ;) Ale co poradzić, trzeba czekać, nie narzucam sobie niczego, żeby bardziej się nie denerwować brakiem rezultatów, jak zrobię to zrobię ten szpagat, kiedyś na pewno ;)
Usuńja nie mogę jakoś się zabrać za te wyzwanie:(
OdpowiedzUsuńnie ukrywam, że łatwe nie jest :) jednak mnie się zawsze marzył szpagat i dlatego próbuję, jednak nie narzucam sobie niczego, jak zrobię to zrobię :) im szybciej zaczniesz, tym szybciej Ci się uda ;)
Usuń