Urlop? Wrzuć na luz!

8/15/2016

Rok temu byłam na urlopie w tym samym miejscu co w tym. Jezioro, las, cisza i spokój. Idealne miejsce na naładowanie baterii i odpoczynek od zgiełku miasta. To był mój tydzień bez obowiązków, makijażu i w sportowych ciuchach. Bez presji konieczności wykonania treningu i rygoru, że tych frytek zjeść nie mogę. Bo kto mi zabroni?

Rok temu zabroniłam sobie tego wszystkiego ja sama. Podczas urlopu byłam na redukcji. Skrupulatnie wyliczałam kalorie i BTW. Pilnowałam godzin posiłków z zegarkiem w ręku. Nie pozwoliłam sobie nawet na jedno drobne odstępstwo od diety, mimo że rodzinka zajadała nie różnymi pysznościami. Nie miałam możliwości wykonywania treningu siłowego, zatem postawiłam wówczas na kardio. Korzystałam z siłowni na świeżym powietrzu, na której robiłam aeroby na orbitreku. Pływałam w jeziorze i pilnowałam, by spędzić na tym odpowiednią ilość czasu. Korzystałam ze sportów wodnych i także musiało się to zgadzać z moimi założeniami co do czasu przeznaczonego na aktywność fizyczną. Można by rzecz, że mam silny charakter i wspaniale tego wszystkiego przestrzegałam. Wówczas byłam z siebie niesamowicie dumna. Z perspektywy czasu żałuję, że tak postanowiłam spędzić swój urlop, bo psychicznie nie odpoczęłam ani trochę.





Jak wiecie, redukcję, liczenie kcal, pilnowanie godzin posiłków co do minuty mam za sobą. Niczego nie mierzę. Jem po prostu zdrowo i wtedy, kiedy jestem głodna. Ćwiczę nieco mniej niż jeszcze rok temu i czuję się z tym wszystkim wspaniale. Odbiło się to również bardzo korzystnie na moim ciele :) O czym z resztą już wielokrotnie pisałam.

W tym roku pojechałam na urlop z założeniem, że będę jadła to, na co mam ochotę. Było zdrowo i niezdrowo ;) Nie zaplanowałam żadnych treningów. Po prostu byłam aktywna, bo nie lubię siedzieć w miejscu, ale wszystko robiłam to dla relaksu. 
Nie lubię jeść niezdrowo cały czas. Odzwyczaiłam się od takiego jedzenia. Jednak czasem mam na coś ochotę. Zatem, gdy zachciało mi się frytek czy lodów, to je po prostu zjadłam :D I absolutnie nie mam z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia. 
Trochę sobie popływałam. Pojeździłam na rowerze po lesie. Szczególnie upodobałam sobie właśnie rower. Wieki na nim nie jeździłam! Na dodatek po lesie, gdzie jest cicho, spokojnie, wokół same drzewa czy ptaki - ogromny relaks! Nie pobijałam żadnych rekordów. Jeździłam w takim tempie, na jakie miałam ochotę. Nie było to raczej zbyt szybko. Chciałam się delektować tym otoczeniem. Niesamowicie mnie to relaksowało. 








To był naprawdę wspaniały tydzień! Tym razem odpoczęłam zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Taki urlop to niewielki procent całego roku, podczas którego trzymamy zdrową dietę i odpowiednio trenujemy. Zatem ten ułamek czasu nie sprawi, że nagle się roztyjemy i stracimy swoją formę, na którą pracujemy cały rok. Każdemu należy się porządny relaks pod względem fizycznym i psychicznym. Nie popadajmy w paranoję. Wrzućmy na luz i cieszmy się odpoczynkiem od obowiązków dnia codziennego.

6 komentarze

  1. Bardzo dobrze napisane :) Nie ma co sobie wszystkiego zabraniać w szczególności na urlopie, bo jest to taki odpoczynek raz w roku :) Twoje podejście z tegorocznych wakacji mi się podoba, miałam tak samo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasem można odpuścić i odpocząć trochę ;) Nawet warto to robić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie się zgadzam :) Każdy ma prawo do odpoczynku, zwłaszcza nasze ciało. A liczenie kcal non stop również bywa męczące.

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie po to jest urlop - żeby odpocząć, zregenerować się i zrelaksować ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie zawsze wakacje są na luzie pod względem jedzenia i treningów :) Nie trenuję, bo zwyczajnie nie mamy na to czasu, moje wakacje to zwykle objazdówki i każdego dnia zwiedzamy tyle, że wieczorem po prostu padamy do łóżka. Co do jedzenia to nie miałabym sumienia odmówić sobie wszystkich lokalnych specjałów. Zazdroszczę Ci wakacji nad jeziorem, marzę o takich od dawna :)

    OdpowiedzUsuń

Instagram

FACEBOOK

Obserwatorzy