"STOP zwolnieniom z WF-u!"

10/29/2013

Niestety coraz większa liczba osób uczących się rezygnuje z lekcji wychowania fizycznego. Problem dotyczy zarówno szkół gimnazjalnych i średnich, jak i podstawowych. Dzieci nie chcą ćwiczyć. Wymyślają przeróżne powody, by otrzymać od rodziców zwolnienia, bądź namawiają ich do załatwienia zwolnienia całorocznego. Jakie są tego przyczyny? Wydaje mi się, że wszystko zależy od wychowania rodziców. Jeżeli w domu propagowany jest zdrowy styl życia, dzieci od małego uczone są, że aktywność fizyczna i odpowiednia dieta są jak najbardziej "okej". Jednak w przypadku, gdy dziecko od małego karmione jest fast foodami, chipsami oraz w żaden sposób nie jest zachęcane do ćwiczeń, to te nawyki pozostają. Problem zwolnień z wf-u z roku na rok rośnie. Rozwój techniki również ma w tym swój udział. Obecnie dzieciaki chętniej grają w gry komputerowe niż spędzają czas na świeżym powietrzu. W ten sposób stają się coraz bardziej leniwe, a ćwiczenie na lekcji wychowania fizycznego jest dla nich koszmarem. Uważam, że problem jest poważny, ponieważ nadwaga i otyłość wśród dzieci i młodzieży stale wzrasta. 

źródło


Jakiś czas temu w sieci pojawiły się spoty, zachęcające rodziców do posyłania dzieci na lekcje WF-u. Występują na nich znani polscy sportowcy, opowiadający o początkach swojej kariery. W ten sposób Ministerstwo Sportu i Turystyki chce promować aktywność fizyczną wśród dzieci i ich rodziców. Wszystkie filmiki będą wyświetlane w telewizji. Kampanię zainaugurowała 4 września minister sportu Joanna Mucha w trakcie spotkania z dziećmi w Szkole Podstawowej nr 53 im. Mariusza Zaruskiego w Warszawie. Zaapelowała wtedy by uczniowie nie rezygnowali z lekcji WF-u. 


 
Co sądzicie o tej akcji?

27 komentarze

  1. Ja się jednak mimo wszystko nie dziwię dzieciom, że nie chcą ćwiczyć. Sama trenowałam przez kilka lat (5 treningów tygodniowo), ale często brałam zwolnienia z wf-u. Dlaczego? Forma tych zajęć naprawdę pozostawia wiele do życzenia. Zazwyczaj polega to na tym: "Hej, dzieci, to jest piłka. Zajmijcie się nią przez te 45 minut." A potem powstają wielkie pretensje, że nie mamy koordynacji, nie potrafimy zrobić dwutaktu, odbić piłki. Zaplecze w wielu szkołach też jest marne. Niektóre "duże" sale mają wymiary połowy boiska do siatkówki, a nie raz muszą się w nich zmieścić 2-3 klasy jednocześnie.
    Akcję samą w sobie popieram, ale aby coś zmienić nie wystarczą chyba fajne spoty ze sławnymi sportowcami :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety zgadzam się w 100% Bardzo popularne są zajęcia na macie. Na macie? Brzmi świetnie, ale zasada jest przykra: Macie i grajcie...

      Usuń
    2. niestety i ja się z tym zgadzam, akcja bardzo fajna, jednak trzeba by było zacząć od podstaw, czyli nauczycieli wf, sama miałam w swoim życiu okropnych i nienawidziłam wf, dopiero teraz w szkole średniej pokochałam wf, mam naprawdę świetną nauczycielkę i widać, że sport to jej pasja, lekcje są bardzo urozmaicone, zawsze wszystko nam pokazuje i tłumaczy nasze błędy, nieraz nawet ćwiczy bądź gra w coś razem z nami ;)

      Usuń
    3. Co się dziwić jak w klasach I-III zajęcia wf często prowadzi wychowawca. Niestety od najmłodszych lat przykład nie jest najlepszy. Krew zalewała jak babka się śmiała ze mnie, że na praktykach się przebieram w strój i prowadziłam z dziećmi prawdziwy wf, ale później jej zrobiłam taki wstyd przed nauczycielem wf-u, że ponoć wzięła się za siebie i nie traktuje wf-u tylko jako lekcję do wybiegania się dzieci.

      Usuń
    4. Sama pamiętam, jak moja wychowawczyni prowadziła wf... Mimo tego, że nie zawsze ta lekcja wygląda tak jak powinna, lepiej, by dzieci na niej ćwiczyły, chociażby żeby się wybiegać. Takie ciągłe zwolnienia z wf utwierdzają je w przekonaniu, że aktywność fizyczna w ogóle nie jest potrzebna.

      Usuń
  2. No tak to jest- wszystko się w życiu zmienia...
    Jest to bardzo dobra akcja, która powinna uzmysławiać rodzicom - NIE DZIECIOM, jak ważne jest wychowanie fizyczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zdecydowanie się zgadzam, trzeba dotrzeć do rodziców, by cokolwiek zmieniło się w postawie dzieci

      Usuń
    2. coraz częściej rodzice idą na łatwiznę...

      Usuń
  3. U mnie w domu jakoś nigdy specjalnie zdrowo się nie odżywiano, od jakiegoś czasu ja sama to zapoczątkowałam. Namawiam swoją mamę, powoli tatę, kuzynkę, koleżankę do zdrowego stylu życia i jakoś mi to powoli wychodzi ;) A chcę zachęcić jeszcze większe grono osób ;)
    A z tymi zwolnieniami z wf to jest masakra. Szczerze mówiąc, u mnie w szkole zdecydowanie więcej dziewczyn przynosi zwolnienia z wf niż chłopaki.
    Ostatnio załamałam się słowami mojej koleżanki z klasy. Jest ona otyła, niestety nic jak na razie na to nie wskazuję aby chciała zmienić swój sposob odżywiania, co przerwę widzę ją z pączkiem, drożdzówką, paczką chipsów czy innych świństw. Ostatnio na lekcji powiedziala, ze chodzi do szkoły po to aby zdać maturę, a nie chodzić na wf. No, ręce mi opadły po prostu....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i mi ręce opadły czytając to... może lekcja wychowania fizycznego nie jest zazwyczaj jakaś super, ale jednak może procentować w przyszłości, jeżeli dzieciom się pozwala na ciągłe zwolnienia to przez całe życie będą miały przekonanie, że aktywność fizyczna jest niepotrzebna i zawsze można ją pominąć

      Usuń
    2. Właśnie. Nawet jeśli im nie chce się na wf ćwiczyć to niech chociaż w domu coś porobią, a nie po powrocie ze szkoły fecebook do północy...

      Usuń
  4. Hyhy ja właśnie dzisiaj zgłosiłam nieprzygotowanie xd i sie zgadzam aczkolwiek co jak co ale ja w podczas okresu biegać nie lubie :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Hyhy ja właśnie dzisiaj zgłosiłam nieprzygotowanie xd i sie zgadzam aczkolwiek co jak co ale ja w podczas okresu biegać nie lubie :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Widziałam te spoty już wcześniej i absolutnie popieram tę akcję!
    Ja nigdy nie miałam zwolnienia z WFu (chyba że takie tygodniowe z powodu choroby) i mimo tego, że byłam z niego kiepska i raczej za nim nie przepadałam, to nie żałuję. To wszystko procentuje teraz w dorosłym życiu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja szczerze mówiąc do końca gimnazjum nienawidziłam wf i więcej nie ćwiczyłam niż ćwiczyłam ;) jednak w wakacje przed liceum rozpoczęłam swoją przygodę ze zdrowym stylem życia i dodatkowo trafiłam na fenomenalną nauczycielkę wf, która dodatkowo zachęciła mnie do niej, kiedyś miałam ledwo 4 z wf a rok temu skończyłam rok z 6 z wf bez żadnego większego wysiłku ;)

      Usuń
  7. ja nie lubialam nigdy wf-u w szkole, beznadziejne zajecia, brak prysznicow atmosfera chorej rywalizacji...brrrr....za to teraz bardzo chetnie cwicze i uwielbiam to :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kiedyś też nie lubiłam, jednak wszystko się zmieniło w liceum ;)

      Usuń
  8. A ja tam od początku gimnazjum (a teraz jestem w II klasie liceum) próbuję ubłagać sobie zwolnienie z wfu, ale niestety moi rodzice nie chcą o tym słyszeć. Nie chodzi o to, że nie lubię ćwiczyć, bo w domu ćwiczę codziennie i naprawdę sprawia mi to przyjemność. Chodzi po prostu o to, że jestem z wfu najgorsza we wszystkim, ale i tak moim najgorszym koszmarem są gry zespołowe, zawsze wszystko psuję i jestem obiektem docinków i żartów. Nienawidzę wfu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. również jestem w II klasie liceum, w gimnazjum byłam również jedną z gorszych osób, teraz jednak jako jedyna z dwóch osób mam ocenę celującą mimo że nie jestem dobra w grach zespołowych, za którymi nie przepadam, jednak zawsze się staram i jest to brane pod uwagę, jestem również aktywna w tym kierunku poza lekcją wf co również jest nagradzane dodatkowymi punktami

      Usuń
  9. Fajna akcja.. Trzeba o tym mówić, przy tak szybujących w górę słupkach otyłości wśród dzieciaków, ale i nie tylko... hmmm..A kto te zwolnienia pisze jak nie rodzice?? Może czas się oderwać od komputerów i gier.. A czas na boisko i grę w kosza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie! kiedyś ciągle na boiskach było pełno dzieciaków, teraz rzadko kiedy widzę tam kogokolwiek

      Usuń
  10. Przez większość gimnazjum i liceum miałam zwolnienie z wfu, czemu? Bo nie cierpiałam siatkówki, byłam w tym beznadziejna, a mój wf polegał w 90% na graniu w siatkę. Rozwiązanie było proste, zwolnienie lekarskie i po problemie. Przykre jest to, że nawet brak tego zwolnienia przy obecnej formie zajęć wiele nie zmieni, bo ani one kondycji i sprawności nie budują, ani nie zachęcają do ćwiczeń.
    W podstawówce przez dwa lata miałam świetną nauczycielkę i układy taneczne były i gimnastyka ze wstążką i nie wiadomo co jeszcze, przynajmniej było fajnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobry nauczyciel wf to podstawa! teraz w liceum mam świetną nauczycielkę i wf jest w ogóle bez porównania do tego w gimnazjum

      Usuń
  11. Inicjatywa świetna, ale trzeba też wyedukować nauczycieli wf'u, którzy, jak większość tu pisała, niewiele robi, a tylko mówi: "macie i grajcie". W gimnazjum byłam w klasie sportowej, więc takich tekstów nie usłyszałam nigdy, ale w liceum często było tak, że graliśmy w siatkówkę ledwo odbijając piłkę. Mimo, że lubiłam wf, nie miałam z nim nigdy problemu, wf w liceum był po prostu nudny. Na studiach aktywność fizyczna jest ograniczona do minimum, na I semestrze dwie godziny (a raczej 90 minut), na II i III już tylko godzina. Od IV do końca licencjatu nic, a nic. A z chęcią popływałabym przez 6 semestrów.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja dopiero na studiach polubiłam WF - można było wybrać dyscyplinę, potem żałowałam że był tylko na I roku, (chociaż całą klasę maturalną ubolewałam nad obowiązkowym WF na studiach). W podstawówce/gimnazjum/liceum katowali nas grami zespołowymi, które zupełnie do mnie nie trafiają, atmosfera była koszmarna, szydzenie z mniej wysportowanych zarówno przez koleżanki jak i nauczycieli, pretensje że nie znam zasad gry w kosza (nie nauczyli cię w podstawówce!? no nie, tam była modna siatka). Byłam królem nieprzygotowań, na zwolnienia nie zgadzali się rodzice, ale WF był dla nas takim koszmarem, że kilka osób z mojej klasy może się pochwalić dwójką na świadectwie lub nawet egzaminem komisyjnym, po prostu odmawiałyśmy ćwiczenia niezależnie od np czy zwolnień.

    OdpowiedzUsuń
  13. Widac, ze wiele z was nie bylo na wfie w typowym gimnazjum... Lubie cwiczyc, ale teraz sprobuje wyjasnic, dlaczego ja i wieeele dzieewczyn zwalnialysmy sie w tamtym okresie z wfu.
    Przede wszystkim: szatnia wielkosci 2x2, musza w niej zmiescic sie przynajmniej 4 klasy. Do czego to prowadzilo? Oczywiscie do bojek. W szatniach ciagle zdarzaly sie kradzierze i walki dziewczat. Nauczyciele nie reaguja, bo i po co? Co gorsza,sami to podjudzali.Sama forma zajec? Moj nauczyciel z czasow gimnazjow preferowal biegi na otwartym stadionie. Latem jak najbardziej w porzadku. Ale robil je rowniez zima, w sniegu, przy mocno ujemnej temperaturze. Oczywiscie sam byl ubrany odpowiednio- gruby plaszcz, czapka, szalik, rekawiczki... A uczennice obowiazywaly krotkie spodenki i koszulka typu t-shirt. Konczylo sie to nieraz nawet zapaleniem pluc, ale nikt nauczyciela nie wini, bo oni sa na swietej pozycji. Nauczyciele czesto sa wrecz brutalni w stosunku do uczniow... Jesli ktos nie potrafi czegos zrobic, to chetnie "pomoga"-najczesciej sila lub wyzwiskami (tu zawsze lecialy njgorsze, dziewczyny z reguly byly pietnowane jako rzekome prostytutki). Indywidualne podejscie? Rozwoj zainteresowan? A gdzie tam! Biegi lub siatka. Po gimnazjum nie znalam zasad zadnej innej gry. Gdy podczas biegu osoba ze slabsza kondycja nie dawala sobie rady, dostawala uwagi, jedynki oraz inne przyjemnosci. I nie rozumiem tez komentarza jednej z dziewczyn powyzej: skoro dziewczyna z nadwaga czuje sie ok wobec siebie i jest ze soba szczesliwa, dlaczego mamy ja krytykowac? Nie wszyscy jestesmy na szczescie identyczni :) I swiat potrzebuje nie tylko spprtowcow i modelek, jesli dziewczynie bardziej zalezy na nauce niz sporcie i jest z tymszcesliwa to niech tak trzyma :) Przeciez najwazniejsze jest, by czuc sie dobrze z samym soba! Pozdrawiam, M. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja obecnie jestem w drugiej klasie gimnazjum. Nienawidzę wf-u a raczej mojej nauczycielki. Jest strasznie nie miła i nie odnosi się do nas z szacunkiem. Oczywiście jestem typem osoby, która woli czytać książki niż poćwiczyć. Niestety mimo mojego zainteresowania bieganiem, mam problemy z sercem. Kiedy biegam na wf-ie długie dystanse po prostu zaczyna strasznie boleć. Mam słabą koordynację, ale chciałabym ją polepszyć. Jedna godzina basenu w szkole potrafi doprowadzić u mnie do pięciu dni zakwasów - koszmar. Zaczynam obecnie wyzwanie z nożycami (powód jest jasny - zależy mi na płaskim brzuchu), ale boje się, że przez moje lenistwo w poprzednich latach po prostu nie dam rady. Jestem także osobą, która w "te dni" jest zwalniana ze szkoły do domu. Cóż takie życie - jak cierpieć to cierpieć. Na mojej drodze są same przeciwieństwa więc moja motywacja często traci na sile.
    Pozdrawiam, Wiktoria ;)

    OdpowiedzUsuń

Instagram

FACEBOOK

Obserwatorzy