Treningowe podsumowanie stycznia 2016
2/04/2016W ostatnim podsumowaniu treningowym pisałam, że w planach mam zmniejszenie ilości treningów w tygodniu. Tak też zrobiłam. Już przez grudzień ćwiczyłam 4-5x w tygodniu, a nie 6x jak prawie zawsze. W styczniu w ogóle postawiłam na 3-4x w tygodniu i przy takiej ilości mam zamiar pozostać w najbliższym czasie.
Mimo intensywnych treningów w dużej ilości zaczęłam zauważać, że robię się jakaś nieco rozlazła. Nie roztyłam się ani nic w tym stylu, ale jednak coś zaczęło mi się pasować. Skoro taka ilość ćwiczeń i tak nie dawała większych korzyści, zmniejszyłam je. Są jakieś efekty? Na pewno nie przybrałam na wadze. Wiele z Was boi się, że ćwicząc mniej od razu przytyje. Też tak miałam ;) Jednak zrobiłam pomiar składu masy ciała po dwóch miesiącach, czyli od kiedy wprowadziłam mniejszą ilość treningów i schudłam 1kg! W tym -2kg tłuszczu i +1kg w mięśniach. Zawartość tłuszczu w procentach spadła z 20,7% do 18%. Nie wiem na ile te maszyny są miarodajne, ale skoro coś się zmniejszyło w pomiarach, to coś musiało się ruszyć. Z resztą widzę też po sobie, że skóra stała się bardziej napięta i ogólnie wszystko na plus. Czasem jednak dużo wcale nie oznacza lepiej i cieszę się, że do tego doszłam ;)
Mój styczeń generalnie nie był zbyt intensywny pod względem treningów. Zrobiłam sobie również 10-dniowy okres regeneracji. Na ogół robiłam coś takiego co 2 miesiące przez jakiś tydzień. Jednak okazało się, że przez studia zapomniałam o dłuższym rege i ostatnie było we wrześniu. Osobiście nie mam problemu z powrotem do treningów po takim okresie czasu. No i czuję się zdecydowanie lepiej! Taki odpoczynek zawsze świetnie na mnie wpływa. Poza tym druga połowa stycznia przepełniona była ogromną ilością zaliczeń, więc dobrze, że akurat wtedy odpuściłam treningi ;) Ale jak widzicie mimo to, ciału wyszło to na dobre, a nie odwrotnie.
Luty spędzam w domu w Gorzowie, dlatego nie mam dostępu do siłowni. Do Poznania będę jeździć tylko na egzaminy. Zatem ćwiczę sobie w domu bez obciążenie. Postanowiłam w dużej mierze w tym czasie poświęcić się pilatesowi i jodze :)
6 komentarze
To prawda, o regeneracji trzeba pamiętać, u mnie to jest mniej, bo 10 dni wydaje mi się zbyt długą przerwą :)
OdpowiedzUsuńGratuluję spadków :) wyglądasz coraz lepiej!
OdpowiedzUsuń10 dni regeneracji to dla mnie zdecydowanie za dużo, ale jak się domyślam intensywność Twoich treningów jest o wiele większa w porównaniu ze mną.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Warto było posłuchać setterki? :D
OdpowiedzUsuńMój styczeń niezbyt intensywny, ale w lutym nadrabiam. ;)
OdpowiedzUsuńA zatem czasem mniej znaczy lepiej :) Sama obecnie ćwiczę 3-4 razy w tygodniu i nie czuję potrzeby, by zwiększać ilość treningów. Czas na regenerację też musi być :)
OdpowiedzUsuń