Przeziębienie a trening

10/19/2016

Przyszła jesień. W sumie nie jest taka zimna póki co, ale pewnie zmieni się to niedługo ;) To pora roku, podczas której nietrudno o przeziębienie. Sama wtedy nieraz coś złapię. Katar, kaszel, ból gardła, osłabienie organizmu, czasem gorączka. Nie czujemy się wtedy zbyt dobrze i stawiamy sobie wówczas istotne pytanie: ćwiczyć czy jednak odpuścić?


Zatem wolno czy niewolno? Zdania są bardzo podzielone. Wiele osób sprawdza to za pomocą tzw. testu szyi. Jeżeli doskwiera nam coś, co jest powyżej szyi, jak np. tylko lekki ból gardła czy podrażniony nos - można odbyć normalny trening. Jeżeli jednak boli nas coś poniżej szyi, boli nas ciało, mięśnie, mamy kaszel czy odczuwamy ból w klatce piersiowej - to znak, że koniecznie należy odpocząć i odpuścić trening.

Przyznaję, że osobiście nie stosuję takiego testu. Jeżeli jestem przeziębiona i nie czuję się najlepiej, nieważne, w którym miejscu coś mnie boli, odpuszczam trening. Wiem, że nie jestem w stanie wówczas dać z siebie 100%. Nieraz poszłam w prawdzie na siłownie, czując się kiepsko, ale zawsze źle się to kończyło. Nigdy nie byłam w stanie dokończyć treningu, szybciej się pociłam, męczyłam, nie byłam w stanie podnieść tyle ciężarów, ile zazwyczaj. Zatem jaki jest w tym sens? A dodatkowo organizm się stresuje i ciężej mu walczyć z przeziębieniem. W trakcie choroby system odpornościowy nie jest w stanie udźwignąć tyle na raz. 

A jak to wszystko wygląda wewnątrz naszego ciała? W trakcie treningu siłowego w mięśniach powstają mikrourazy, dobrze nam znane jako zakwasy. Jest to sygnał dla organizmu do rozpoczęcia szeregu reakcji, w których pomocny jest właśnie układ odpornościowy. Taka naprawa dzieje się do momentu, w którym tkanki zostaną zregenerowane. Jeżeli trenujemy podczas choroby, system odpornościowy skupia się na działaniach związanych z regeneracją potreningową. Walka z chorobą schodzi wówczas na drugi plan, zatem przeziębienie może trwać dłużej.

Oczywiście podczas przyjmowania antybiotyków, trening jest całkowicie niewskazany!

Dlatego według mnie, gdy tylko nie czujemy się na siłach do ćwiczeń, powinniśmy postawić na odpoczynek. Nic się nie stanie, jeżeli nie odbędzie się jeden czy dwa treningi, a nasz organizm na tym wiele zyska. Szybciej będzie się regenerował i walczył z chorobą. Poza tym, trening zrobiony byle jak, byle go zrobić, a dodatkowo czuć się podczas niego tragicznie, nie ma jakiegokolwiek sensu.

A jak to wygląda u Was? Odpoczywacie czy jednak wybieracie się na trening?

6 komentarze

  1. Odpoczywam. Od czwartku mnie coś trzyma i nie chce puścić. Jest dużo lepiej, wiadomo, ale nadal katar doprowadza mnie do szału :D Nie wyobrażam sobie ćwiczyć w momencie, w którym źle się czuję - zawsze staram dać z siebie 100% a podczas choroby to byłoby niemożliwe.
    Swoją drogą wyobraź sobie na siłowni takiego zasmarkańca, który jednej serii wykonać nie może, bo ciągle musi nos wydmuchiwać :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeżeli jestem przeziębiona i wiem, że dam radę to idę i ćwiczę, ale jak wiem, że mnie bolą mięśnie i mam ochotę jedynie spać to zostaję w domu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie bywa różnie :) Czasem, mimo że jestem chora, nie potrafię wysiedzieć w domu i idę na siłownie - zawsze jednak ten trening jest lżejszy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam podobne zdanie- zawsze słucham swojego organizmu. Nie raz się zdarzyło, że coś mnie łapało i poszłam na trening, zrobić zrobiłam nawet na maxa, ale potem byłam totalnie rozłożona. Tak samo jak jestem niedoleczona, wolę odpuścić kilka dni niż chorować przez całą zimę. A post akurat tematyczny, bo miałam pierwszy trening po chorobie :) U nas po antybiotykach trener też dosyć ostrożnie wprowadza nas w treningi, żeby się nie zatyrać na śmierć :P

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie jest krótka piłka. Nawet z lekkim przeziębieniem, przy nawet niewielkim wysiłku... mdleję.
    Najgorzej ze zdarza mi się zacząć "słabować" podczas już rozgrzewki, kiedy jeszcze nawet nie wiem, że organizm już walczy z jakąś infekcją. Idę sobie na trening a tu ZONK- 5 minut rozgrzewki i zaczynam się słaniać, mam zawroty głowy, ciemno mi przed oczami się robi, słabo mi.
    To samo pierwsze 2-3 dni miesiączki. :/

    Nie mam wyboru. Grzecznie wtedy siedzę w domciu na pupci. I trudno, trzeba z tym żyć i tyle.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć! Tu Olga, koleżanka po fachu (blogerka sportowa). Twoje argumenty odnośnie nietrenowania przy przeziębieniu są bardzo racjonalne i sensowne. Ja jednak nie zawsze do końca podążam za rozumem i przez ostatnie lata trenowania (głównie bieganie przez cały rok łącznie z zimną) wypracowałam sobie świetną metodę na chorobę i przeziębienie. Dzięki temu odkąd biegam (czyli prawie 10 lat) ani razu nie byłam poważnie chora. Miałam tylko sporadyczne przeziębienia i katar. A to co robię, to po prostu w dzień, kiedy czuję, że mnie "rozkłada" ubieram się ciepło (cieplej niż normalnie) i idę na dość długie bieganie (co najmniej 10-15 km). Przed bieganiem często też wypijam jakiś Gripex lub Teraflu. Na początku zazwyczaj jest źle i ciężko,ale jeśli się przełamię to po 7-8 km czuję jak objawy chorobowe odpuszczają - najpierw przestaje boleć głowa, później zatoki (które dodatkowo po biegu się oczyszczają) i zazwyczaj wracam już czując się całkiem dobrze. Ostatnio wypróbowałam tej dość niekonwencjonalnej metody idąc rano na trening crossfit (na godz. 7). Na początku było strasznie (wszystkie te objawy słabnięcia przerobiłam), ale po przełamaniu wróciłam do domu jak nowo narodzona. W moim wypadku organizm po prostu dostaje "kopa" do walki. Tym sposobem udało mi się bardzo poważne przeziębienie zatłuc w zarodku tydzień temu i nie zrezygnować z ani jednego treningu. Ważne jest tutaj tylko, aby nie dopuścić w trakcie takiego treningu do przewiania/zmarznięcia, ale się maksymalnie wygrzać i wypocić, czyli założyć jedną warstwę więcej niż zawsze.

    OdpowiedzUsuń

Instagram

FACEBOOK

Obserwatorzy